Wywiad z ks. infułatem
Henrykiem Guzowskim

z okazji 50-lecia święceń kapłańskich, rozmawia Marcin Jerzynek.

Księże Infułacie, przed 50 laty przyjął Ksiądz święcenia kapłańskie. Chciałbym zapytać, jaki wpływ na wybór tejże drogi życiowej miała najbliższa rodzina i szkoła?

Urodziłem się 26 grudnia 1921 roku na Zamojszczyźnie, w słynnym Szczebrzeszynie, gdzie jak mówi ludowe porzekadło - „chrząszcz brzmi w trzcinie”. Pochodzę z licznej rodziny. Było nas siedmioro dzieci, ja byłem najmłodszy. Wychowywaliśmy się w duchu religijnym. Od dzieciństwa nie opuściłem z własnej winy Mszy św. niedzielnej. Od czasu I Komunii świętej byłem ministrantem. Po skończeniu szkoły powszechnej, dzisiaj zwanej podstawową, uczęszczałem w niedalekiej od Szczebrzeszyna Radecznicy do czteroletniego, Prywatnego Gimnazjum prowadzonego przez zakon ojców Bernardynów, które ukończyłem tzw. małą maturą w 1939 roku.

Wybuch II wojny światowej wiązał się z brakiem dostępu do oświaty. Wielu młodych ludzi musiało przerwać edukację. Jak ta sytuacja wyglądała u Księdza?

Wybuch wojny światowej przerwał moją edukację szkolną, aż na lat sześć. Cały okres okupacji spędziłem w rodzinnym Szczebrzeszynie. Najpierw pracowałem w miejscowej drukarni, a od marca 1942 roku w Spółdzielni Rolniczo - Handlowej jako magazynier magazynów zbożowych i żywnościowych.

Urodził się Ksiądz przed wybuchem II wojny światowej. Jakie uczucia rodzą się dziś w sercu wspominając lata okupacji?

Cały okres okupacji spędziłem na terenie Zamojszczyzny, która była jednym z najbardziej aktywnych regionów w walce z okupantem. W działalności konspiracyjnej i partyzanckiej było tam zaangażowanych w różny sposób bardzo wielu mieszkańców. W akcjach bojowych prowadzonych przez Związek Walki Zbrojnej, od 1942 roku przemianowany na Armię Krajową, uczestniczyli zwłaszcza ludzie młodzi. Taka patriotyczna postawa i partyzancka działalność w walce z wrogiem kształtowały w sposób wyjątkowy osobowość i charakter młodzieży. Najmocniej z tych czasów utkwiły mi w pamięci i przeżyciach wspomnienia częstych aresztowań i wywózek ludzi do więzień i obozów koncentracyjnych, skąd większość nigdy nie powróciła. Niemcy przeprowadzali również łapanki i wywożenie ludzi, szczególnie młodych na przymusowe roboty do Niemiec. Zdarzały się także masowe rozstrzeliwania ludzi w miejscu zamieszkania. Byłem też świadkiem eksterminacji ludności żydowskiej w Szczebrzeszynie. Ale na tym tle jeszcze żywiej utrwaliły się w mojej pamięci bohaterskie walki i zwycięstwa Armii Krajowej, mimo ponoszonych przez nią dużych strat.

Czy Ksiądz również był zaangażowany w działalność Armii Krajowej? Na czym polegała praca w tej organizacji?

Tak, jak wielu spośród młodzieży na tamtejszym terenie należałem do Związku Walki Zbrojnej i do Armii Krajowej. Nie brałem jednak udziału w akcjach bojowych, lecz pozostawałem najpierw w służbie kwatermistrzowskiej, wykorzystując swoją pracę magazyniera, a później działałem w podziemnej służbie informacyjnej w tajnej drukarni.

Czy po zakończeniu II wojny światowej podjął Ksiądz dalszą edukację w szkole?

Tak. Kiedy w mojej rodzinnej miejscowości wznowiło działalność Liceum Ogólnokształcące - podjąłem w nim kontynuowanie swojej edukacji. W 1946 roku złożyłem egzamin maturalny. Po maturze wyjechałem do Szczecina, gdzie podjąłem studia na Akademii Handlowej, do której uczęszczałem przez trzy lata, do czasu kiedy postanowiłem wstąpić do Seminarium Duchownego.

A co spowodowało, że postanowił Ksiądz wstąpić do Wyższego Seminarium Duchownego i poświęcić życie służbie Bożej?

Od początku studiów wyższych na Akademii Handlowej utrzymywałem żywy kontakt z Duszpasterstwem Akademickim, a szczególnie udzielałem się w bardzo czynnej tam grupie liturgicznej. Te spotkania, a także częste rozmowy z duszpasterzem akademickim przyczyniły się do odnowienia się we mnie myśli o wstąpieniu do stanu duchownego, które nurtowały mnie już we wcześniejszej młodości.

Jak Ksiądz wspomina lata seminaryjne, swoich profesorów, wykładowców, kolegów? Z iloma spośród nich utrzymuje Ksiądz Infułat nadal kontakty?

Do Seminarium Duchownego wstąpiłem w 1949 roku, mając już 27 lat. Ponieważ na Ziemiach Odzyskanych Kościół Katolicki odczuwał szczególny brak kapłanów, wybrałem Seminarium Duchowne w Gorzowie, które przygotowywało kandydatów do kapłaństwa dla największej wtedy diecezji w Polsce, zwanej Administracją Apostolską Kamieńską, Lubuską i Prałatury Pilskiej. Studia seminaryjne, ze względu na brak kapłanów (w okresie wojennym wymordowano blisko 3 000 kapłanów polskich) trwały wówczas tylko pięć lat. Ukończyłem je w 1954 roku. Święcenia kapłańskie otrzymałem 29 czerwca 1954 roku w uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła w katedrze gorzowskiej z rąk Księdza Biskupa Herberta Bednorza - Ordynariusza Katowickiego, usuniętego wówczas przez władze komunistyczne ze swojej diecezji. Nasza diecezja również od lat nie miała własnego biskupa ordynariusza, z winy władz komunistycznych. Pobyt w Seminarium Duchownym oceniam i wspominam jako najważniejszy okres wychowawczy, który kształtował moją wiarę, życie duchowe i przyszłe kapłaństwo. Dlatego z wdzięcznością wspominam naszych kapłanów - wychowawców. Żywo zachowuję w pamięci moich kolegów współalumnów. Było nas wyświęconych razem trzydziestu trzech. Pozostało obecnie przy życiu jeszcze jedenastu. Utrzymujemy ze sobą kontakt, choć nie częsty, ponieważ obecnie zamieszkujemy na terenie czterech diecezji.

Księdza Bpa Wilhelma Plutę znał Ksiądz Infułat osobiście. Jakie jest Księdza doświadczenie z obcowania z tą czcigodną osobowością?

Sługa Boży Ksiądz Biskup Wilhelm Pluta, którego proces beatyfikacyjny na płaszczyźnie diecezjalnej rozpoczął się w styczniu 2002 roku był przez dwadzieścia osiem lat swego biskupstwa moim przełożonym. W odczuciu kapłańskim był dla nas wszystkich pasterzem, ojcem i wzorem kapłana. Przez tyle lat jego pasterzowania miałem wyjątkowo dużo okazji do obcowania i kontaktów z nim, które pozostawiły we mnie pamięć Jego pasterskiej gorliwości, wyjątkowej wrażliwości sumienia i świątobliwości życia.

Kiedy przyjmował Ksiądz Infułat święcenia kapłańskie nasza diecezja była terytorialnie dużo większa od obecnej. Która z parafii była Księdza pierwszą placówką i w jakich parafiach Ksiądz duszpasterzował?

Po święceniach kapłańskich zostałem skierowany jako wikariusz do Kamienia Pomorskiego, skąd po roku przeniesiono mnie do Chojny Szczecińskiej, a po dwuletnim tam pobycie otrzymałem nominację na proboszcza w nowo utworzonej parafii Byszyno, koło Białogardu, którą miałem od podstaw organizować. Ale i tam byłem tylko dwa lata. Przeniesiono mnie z kolei na proboszcza do Łagowa Lubuskiego. Tutaj byłem piętnaście lat. Później dwa lata byłem proboszczem w Babimoście, skąd w październiku 1976 roku przyszedłem do Międzyrzecza, jako następca księdza proboszcza Edwarda Napierały.

Kiedy rozpoczynał Ksiądz posługę w Międzyrzeczu, w naszym mieście była zaledwie jedna parafia (św. Jana Chrzciciela). Jak powstawały kolejne parafie?

Gdy nastałem do Międzyrzecza, była tu rzeczywiście tylko jedna parafia z licznymi kościołami filialnymi. Na początku, za zgodą Kurii Biskupiej, oddzielono kościół filialny w Kalsku do parafii Rokitno. W 1978 roku, po wizytacji biskupiej, została utworzona druga parafia w Międzyrzeczu - św. Wojciecha, do której przydzielono też kościół św. Stanisława Kostki w Międzyrzeczu oraz kościoły filialne w wiosce Święty Wojciech i w Gorzycy. W 1986 roku wybudowany został kościół w Bobowicku, który stał się siedzibą parafii bobowickiej, wraz z przydzielonymi do niej kościołami filialnymi w Obrzycach i w Żółwinie. W 1996 roku powstała parafia wojskowa Ordynariatu Polowego, zaś w 1999 roku została utworzona parafia pod wezwaniem Pierwszych Męczenników Polski przy ulicy Krasińskiego, gdzie do tej pory trwa budowa kościoła.

Jak Ksiądz Infułat z perspektywy czasu patrzy na swe półwieczne kapłaństwo? Czy czas poświęcony posłudze Bogu i ludziom jest czasem zyskanym?

Jestem Panu Jezusowi niezmiernie wdzięczny za powołanie mnie do uczestnictwa w Jego kapłaństwie, a także za to, że po tylu latach życia pozwala mi jeszcze nadal być jakoś przydatnym w Jego służbie. Nigdy nie żałowałem tego, że zostałem kapłanem!

Co chciałby Ksiądz Infułat przekazać Czytelnikom naszej „Gazety Parafialnej”?

Chcę przekazać wyrazy uznania za wszelkie prawdziwe oznaki wiary, za chrześcijańską postawę w życiu codziennym, za wierność nauce Kościoła, który nas wszystkich prowadzi do Jezusa. Pragnę także przekazać wszystkim życzenia coraz gorliwszego poznawania Ewangelii i orędzia Jezusa Miłosiernego.

Dziękuję za wywiad. Z okazji 50-lecia kapłaństwa życzymy Księdzu wielu łask Bożych. Niech Duch Święty nieustannie Księdza wspomaga, zaś Matka Boska darzy zdrowiem i siłami na kolejne lata trudnej, choć jakże pięknej drogi kapłańskiego życia.

 
 

Historia parafii

Kościół parafialny w Międzyrzeczu został erygowany pod patronatem króla w I połowie XIII w. wraz z nadaniem praw miejskich. Pierwsze wzmianki dotyczące parafii i kościoła pochodzą z 1232 r., kiedy to wymieniony był pleban „Iohanne plebano de Mezerets”. W 1259 r. zostaje zapisany układ zawarty z wójtem i mieszkańcami o kościół miejski. Kolejne informacje źródłowe pochodzą z 1417 r. i dotyczą altarystów przy kościele. W 1474 r. na Międzyrzecz napada oddział króla Macieja Korwina. Napastnicy splądrowali i spalili całe miasto, w wyniku pożaru spłonął również kościół. Zachowany do dziś kościół św. Jana został wzniesiony w latach 1474-1479.

Czytaj całość...

Księża proboszczowie i wikarzy w historii parafii od XIII wieku

Ks. infułat H. Sz. Guzowski (1921-2006)

Kapłan szczęśliwy a takim był ksiądz infułat Henryk to człowiek, który przeżywa swoje istnienie na sposób kapłański. I w żaden inny sposób. Od półrocznego pobytu w areszcie śledczym w 1946 roku. Jako członek Armii Krajowej przez trzyletnie studia w Akademii handlowej w Szczecinie. Przez 5 lat studiów filozoficznych i teologicznych w Gorzowie Wlkp. [...] Poprzez 52 lata kapłaństwa ksiądz Henryk modlił się, myślał i pracował na wzór Chrystusa.

[Fragment kazania ks. bpa P. Sochy podczas Mszy pogrzebowej]

Malowidła ścienne z XVI wieku

W czerwcu 2009 r., podczas prac remontowych w górnych partiach ścian i na sklepieniu prezbiterium kościoła parafialnego pw. św. Jana Chrzciciela w Międzyrzeczu, dokonano niezwykłego odkrycia. Spod kilku warstw pobiał i farby nieoczekiwanie wydobyto na światło dzienne renesansowe malowidła ścienne o tematyce ornamentalno-figuralnej, o których istnieniu nie zachował się do naszych czasów żaden przekaz.

Więcej...

Zobacz zdjęcia...

http://www.janmcz.zgora-gorzow.opoka.org.pl/zapytanie/renowacja_i_konserwacja_okien_witrazowych_oraz_zabezpieczenie_okien_od_strony_zewnetrznej_szkleniem_ochronnym_z szyby_antyrefleksyjnej_w_kosciele_gotyckim_pw_sw_jana_chrzciciela_w_miedzyrzeczu.pdfhttp://www.janmcz.zgora-gorzow.opoka.org.pl/zapytanie/renowacja_i_konserwacja_okien_witrazowych_oraz_zabezpieczenie_okien_od_strony_zewnetrznej_szkleniem_ochronnym_z szyby_antyrefleksyjnej_w_kosciele_gotyckim_pw_sw_jana_chrzciciela_w_miedzyrzeczu.pdfhttp://www.janmcz.zgora-gorzow.opoka.org.pl/zapytanie/renowacja_i_konserwacja_okien_witrazowych_oraz_zabezpieczenie_okien_od_strony_zewnetrznej_szkleniem_ochronnym_z szyby_antyrefleksyjnej_w_kosciele_gotyckim_pw_sw_jana_chrzciciela_w_miedzyrzeczu.pdfhttp://www.janmcz.zgora-gorzow.opoka.org.pl/zapytanie/renowacja_i_konserwacja_okien_witrazowych_oraz_zabezpieczenie_okien_od_strony_zewnetrznej_szkleniem_ochronnym_z szyby_antyrefleksyjnej_w_kosciele_gotyckim_pw_sw_jana_chrzciciela_w_miedzyrzeczu.pdfhttp://www.janmcz.zgora-gorzow.opoka.org.pl/zapytanie/renowacja_i_konserwacja_okien_witrazowych_oraz_zabezpieczenie_okien_od_strony_zewnetrznej_szkleniem_ochronnym_z szyby_antyrefleksyjnej_w_kosciele_gotyckim_pw_sw_jana_chrzciciela_w_miedzyrzeczu.pdfhttp://www.janmcz.zgora-gorzow.opoka.org.pl/zapytanie/renowacja_i_konserwacja_okien_witrazowych_oraz_zabezpieczenie_okien_od_strony_zewnetrznej_szkleniem_ochronnym_z szyby_antyrefleksyjnej_w_kosciele_gotyckim_pw_sw_jana_chrzciciela_w_miedzyrzeczu.pdf
Brak pluginu Flash

Kliknij by pobrać informację!

Przewiń